Broszki. Do żakietu, płaszcza, bluzki, torby, beretu, szalika... do wszystkiego! Moja kolekcja rośnie z prędkością topnienia pokrywy lodowej na Antarktydzie. Każdy wie, że dodają uroku zwykłym ubraniom, więc nie napiszę, że tak właśnie jest.
Przedstawiam dziś jedną z nich. Nie lubię połączenia bieli i czerni. Jednak złamałam się pod naporem tego duetu, który woła z każdej wystawy sklepowej. I tak oto odmienił się los smutnej czerni, wołająca cichutko z zakamarków pudła z nićmi. Spotkała na swej drodze odświętną biel i stali się jednym ciałem. Znaczy się kwiatem.
A Wy lubicie broszki?