...od wszystkiego.
Również od szydełkowania. Przez ostatnich kilka tygodni niestety zupełnie nic nowego nie wyszło spod moich rąk. Całkowicie oddałam się lenistwu. Łapię lato garściami, żeby mieć siłę na przetrwanie kolejnej zimy.
A jak je łapię? Niektórzy zamykają lato w słoikach. Mnie matczyna ręka nie dopuszczała do garów, więc nie umiem. Ale znalazłam inne sposoby:
- duużo spacerów. Wszędzie, o każdej porze. Noga za nogą, chłonąc promyki i letni wiaterek.
- a jeśli nie spacer, to wietrzenie. Drzwi balkonowe na oścież i zupełnie, jakbyśmy byli na zewnątrz.
- letnie smakołyki. To chyba każdy wie. Truskawki, czereśnie, maliny, cukinia, pomidory, ogórki...
- wycieczki, małe i duże. Duża jeszcze przed nami, kilka małych już zaliczyliśmy. Ot, choćby kilka dni u jednych i drugich rodziców, w drodze powrotnej przystanek w ładnym miejscu i już jakaś nowość, na którą zimą, gdy zimno i wieje ochoty brak.
- sukienki. Co dzień inna, co dzień bardziej zwiewna i kwiecista. A jak się skończą, to spódnice. Dżinsy pochlipują samotnie w kąciku. Jeszcze przyjdzie na nie czas.
Lekarze powinni zalecać pacjentom takie zabiegi.
Stosujecie jakieś metody zatrzymujące lato?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz