środa, 24 lipca 2013

Wakacje...

...od wszystkiego.
Również od szydełkowania. Przez ostatnich kilka tygodni niestety zupełnie nic nowego nie wyszło spod moich rąk. Całkowicie oddałam się lenistwu. Łapię lato garściami, żeby mieć siłę na przetrwanie kolejnej zimy.




A jak je łapię? Niektórzy zamykają lato w słoikach. Mnie matczyna ręka nie dopuszczała do garów, więc nie umiem. Ale znalazłam inne sposoby:
- duużo spacerów. Wszędzie, o każdej porze. Noga za nogą, chłonąc promyki i letni wiaterek.
- a jeśli nie spacer, to wietrzenie. Drzwi balkonowe na oścież i zupełnie, jakbyśmy byli na zewnątrz.
- letnie smakołyki. To chyba każdy wie. Truskawki, czereśnie, maliny, cukinia, pomidory, ogórki...
- wycieczki, małe i duże. Duża jeszcze przed nami, kilka małych już zaliczyliśmy. Ot, choćby kilka dni u jednych i drugich rodziców, w drodze powrotnej przystanek w ładnym miejscu i już jakaś nowość, na którą zimą, gdy zimno i wieje ochoty brak.
- sukienki. Co dzień inna, co dzień bardziej zwiewna i kwiecista. A jak się skończą, to spódnice. Dżinsy pochlipują samotnie w kąciku. Jeszcze przyjdzie na nie czas.

Lekarze powinni zalecać pacjentom takie zabiegi.
Stosujecie jakieś metody zatrzymujące lato?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz