Kto pamięta sierotkę, o której pisałam tutaj? Po wielu samotnych wieczorach udało mi się znaleźć jej krewnego.
Co prawda nowy towarzysz ma inny genotyp, ba! nawet nie jest tego samego koloru. Jednak ani ja ani pierworodny nie jesteśmy rasistami, więc marketowa poszewka za czypiędziesiąt stała się przyszywanym bratem.
Oto rodzinne zdjęcie:
:*